domenica 2 febbraio 2014

Wujek Juliusz - długi krokodyl dla Giulia Androttiego


Giulio Andreotti. Foto A. Zakrzewicz
Giulio Andreotti zaskoczył wszystkich i zmarł nie ukończywszy 100 lat. Nikt się tego po nim nie spodziewał. Żegnano go jako jednego z najważniejszych polityków Włoch. Jego błyskotliwą karierę przerwały procesy o powiązania mafijne. Choć został uniewinniony, nigdy już nie oczyścił się z podejrzeń. "Oprócz wojen punickich przypisali mi wszystko" - to jedno z jego błyskotliwych powiedzonek. Długowiecznemu politykowi nadano różne przezwiska: Boski, Belzebub, Gwiazda, Wujek Juliusz, Juliusz Wielki.

Andreottiego oskarżono o wszystko

Zmarł w wieku 94 lat, dnia 6 maja 2013 roku, o godzinie 12:25 w swoim domu w Rzymie. Był jednym z głównych aktorów międzynarodowej sceny politycznej od czasów królowej Elżbiety. Czołowy lider włoskiej Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej. Już od 1945 roku brał udział w zgromadzeniach ustawodawczych i konstytucyjnych, a od 1948 zasiadał we włoskim parlamencie, jako poseł do 1991 roku, a później jako dożywotni senator. Siedmiokrotnie był premierem i dwadzieścia dwa razy sprawował urząd ministra (kierował resortem spraw wewnętrznych, skarbu, obrony, spraw zagranicznych a nawet kultury). Praktycznie przez ponad pół wieku rządził lub współrządził krajem. Najprawdopodobniej zostałby prezydentem Republiki, gdyby nie procesy. Andreotti był także dziennikarzem i pisarzem. Przez lata kierował miesięcznikiem katolickim "30 Giorni" (30 Dni).
Uroczystości pogrzebowe odbyły się bez pompy i w formie prywatnej w bazylice San Giovanni dei Fiorentini, kilka kroków od domu. Przybyła jednak na nie największa ilość polityków Pierwszej i Drugiej  Republiki, a wśród nich: Arnaldo Forlani, Paolo Cirino Pomicino, Ciriaco De Mita, Marco Follini, Pierferdiando Casini, Lorenzo Cesa, Nicola Mancino, Maurizio Lupi, Roberto Formigoni oraz były premier Mario Monti i obecny Gianni Letta. Wstrzymano ruch uliczny, gdy przed kościół zajeżdżał burmistrz miasta Ganni Alemanno. Przybył też Pietro Grasso - były Prokurator Antymafii i obecny Przewodniczący Senatu.
W nabożeństwie uczestniczył prałat Rino Fisichella, ale o dziwo nie było żadnego z biskupów, choć lojalność Andreottiego wobec Stolicy Apostolskiej nigdy przecież nie zawiodła. "Boskiego" żegnali sportowcy z AS Romy, której przez lata był wiernym kibicem. Przed kościołem czekał tłum ciekawskich i dziennikarzy. Gdy wynoszono trumnę podniósł się krzyk: "Giulio il Grande" (Juliusz Wielki). Andreotti spoczął na cmentarzu Verano w monumentalnym grobowcu.

Na pogrzeb nie przybył prezydent Giorgio Napolitano, który złożył wcześniej wizytę prywatną w domu. Oficjalnie skomentował tylko: "Andreottiego rozliczy historia".

Wszystkie grzechy wujka Juliusza

Bez wątpienia dwie osoby miały największy wpływ na długie życie Andreottiego: Alcide De Gasperi i Gian Carlo Caselli. W świat wielkiej polityki wprowadził go ojciec włoskiej chadecji i pierwszy powojenny premier Włoch (1945-53), a także niestrudzony orędownik zjednoczenia Europy. Karierę polityczną złamał mu nieugięty szef prokuratury antymafijnej  w Palermo, który rozbił kopułę Cosa Nostry.
We Włoszech mawia się, że "De Gasperi rozmawiał z Bogiem, a Andreotti z duchownymi". „Boski“ już od połowy lat czterdziestych budował wewnątrz Demokracji Chrześcijańskiej konserwatywne skrzydło, bardzo bliskie Watykanowi. Wysocy dostojnicy kościelni byli mu zawsze bardzo przychylni, choć polityk miał nie jeden grzech na sumieniu.
Rzekomy pocałunek pomiędzy wielokrotnym premierem a ojcem chrzestnym Cosa Nostry - Toto Riiną, o którym opowiedział świadek koronny Balduccio di Maggio, miał być dowodem tego, że Włochami rządzi ukryty, mafijny trzeci poziom władzy, na którego szczycie stoi właśnie Andreotti. Również jemu przypisywano, że był prawdziwym szefem masońskiej loży Propaganda 2, podczas gdy Czcigodny Mistrz Licio Gelli wykonywał tylko jego rozkazy.
Andreottiego podejrzewano o otrucie bankiera Michele Sindona, który zajmował się zagranicznym inwestycjami banku watykańskiego IOR i prał brudne pieniądze sycylijskiej mafii. Po ekstradycji do Włoch, Sindona wypił kawę osłodzoną cyjankiem, którą podano mu w więzieniu w Vogherze.
Ta tajemnicza śmierć przypomina również zabójstwo innego bankiera Roberta Calviego (który odziedziczył interesy po sindonie), powieszonego pod mostem Blackfriars w Londynie. Mocodawców i wykonawców zabójstwa do dziś nie ustalono, choć sądzono osoby związane z rzymską bandą z Magliany i z Cosa Nostrą. Syn Calviego twierdzi, że to właśnie Andreotti był największym zagrożeniem dla jego ojca, gdyż obawiał się, że ten ujawni system korupcji i finansowania włoskich partii politycznych oraz sposoby prania łapówek i brudnych pieniędzy w raju podatkowym, znajdującym się w samym sercu Rzymu, tuż za bramą św. Anny. Jak ujawnił Gianluigi Nuzzi w swojej książce „Vaticano s.p.a“, w banku IOR znajdowało się sekretne konto założone na Fundację Kardynała Francisa spellmana, którym zarządzał prałat Enrico De Bonis i był do niego upoważniony Giulio Andreotti.
Wujkowi Juliuszowi przypisywano konszachty z bandą z Magliany, która na jego zlecenie, za pośrednictwem senatora Claudia Vitalone, wykonywała brudną robotę. To właśnie on miał być rzekomym mocodawcą zabójstwa dziennikarza Mino Pecorellego, który w swoim miesięczniku Obserwatorium Politycznego (OP), chciał opublikować dokumenty kompromitujące wielokrotnego premiera.
To również Andreottiemu zarzuca się brak pośpiechu i chęci do pertraktacji w sprawie uwolnienia Alda Moro, porwanego przez Czerwone Brygady, gdyż w rzeczywistości jego śmierć była mu na rękę. Generał Della Chiesa, zabity później przez mafię, miał przekazać w ręce Andreottiego, słynny pamiętnik Mora zawierający jego oskarżenia, po którym jednak wszelki ślad zaginął.
No cóż, „Boskiemu“ Juliuszowi we Włoszech przypisywano za życia i będzie się nadal przypisywać niemal wszystko, oprócz wojen punickich - ale to pewnie tylko dlatego, że te miały miejsce w drugim wieku przed naszą erą.

Sen o prezydenturze i procesy

Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku zaczęły się dobrze dla politycznej „Gwiazdy“, gdyż w 1991 r. został mianowany dożywotnim senatorem i miał otwartą drogę na Kwirynał by zostać prezydentem Republiki Włoskiej. Po kilku miesiącach jednak wszystko się zmieniło, jakby łaska boska nagle opuściła Andreottiego.
Wiadomość o zamachu w Capaci (23 maja 1992 r.) i śmierci sędziego Giovanniego Falcone, jego żony Franceski Morvillo i ludzi z eskorty, otrzymał w swoim gabinecie. Podobno zbladł, gdyż zrozumiał, że to niweczy szansę na prezydenturę. Mafia wypowiedziała wojnę państwu i polityce, co było sygnałem, że stare układy runęły. Wkrótce potem Cosa Nostra zabiła sędziego Paola Borsellino i rozpoczęła serię zamachów w Rzymie i Florencji.
Gian Carlo Caselli został prokuratorem Palermo 15 stycznia 1993, w dzień aresztowania Toto Riiny. Zaraz po tym rozpoczęły się dochodzenia wobec Andreottiego dotyczące jego rzekomych powiązań z sycylijską mafią. W jego wyniku, na wniosek prokuratury uchylono immunitet parlamentarny wpływowemu senatorowi i stanął on przed sądem, oskarżony o współudział w organizacji przestępczej.
Choć wyrok pierwszej instancji, wydany 23 października 1999, był uniewinniający, ponieważ faktu stowarzyszenia mafijnego nie stwierdzono, sąd apelacyjny w orzeczeniu z dnia 2 maj 2003, dokonał podziału na dwa etapy, ustalając, że Andreotti "popełnił przestępstwo udziału w organizacji przestępczej (Cosa Nostra) przed 1980 rokiem". Przestępstwo to jednak uległo przedawnieniu. Po 1980 kontaktów Andreottiego z mafią nie udowodniono. Nie dowiedziono również, że miał miejsce rzekomy pocałunek polityka z ojcem chrzestnym, podczas spotkania w domu biznesmena Ignazia salvo na sycylii, co miało być dowodem, że Andreotti był "mężem honoru" (członkiem Cosy Nostry). Próbę udowodnienia tego faktu za wszelką cenę uznano za manipulację polityczną.

Niewygodny Mino Pecorelli

Andreotti został również oskarżony o udział w zabójstwie dziennikarza Mina Pecorellego, mającym miejsce 20 marca 1979 roku. Według sędziów śledczych, polityk nakazał zastrzelić redaktora Obserwatorium Politycznego, aby zatrzymać kompromitujące go publikacje prasowe. Pecorelli już opublikował wiadomości wrogie Andreottiemu w sprawie „afery Sifar“ (chodziło o nielegalne dossier zbierane przez wywiad wojskowy sifar dotyczące polityków, dziennikarzy, duchownych, a nawet papieża. Andreotti, który stał na czele ministerstwa obrony był odpowiedzialny za ich zniszczenie. Podejrzewa się, że część dokumentów nie została zniszczona lub została skopiowana i znalazła się w prywatnym archiwum polityka, który miał w ten sposób haki na wszystkich). Zorganizował również kampanię prasową na temat nielegalnego finansowania Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej oraz tajemnic związanych z porwaniem i zabójstwem byłego premiera Alda Moro w 1978 roku. W OP miał ukazać się artykuł dotyczący afery paliwowej, z wizerunkiem Andreottiego na okładce i tytułem "Czeki dla premiera", ale dziennikarz zgodził się zatrzymać publikację gazety tuż przed śmiercią.
W 1999 roku sąd przysięgłych w Perugii uniewinnił Andreottiego w pierwszej instancji. 17 listopada 2002 r. Sąd Apelacyjny uchylił jednak ten wyrok i skazał Badalamentiego (bossa Cosy Nostry) i Andreottiego na 24 lat więzienia za zabójstwo Pecorellego. W dniu 30 października 2003 r., Sąd Najwyższy anulował orzeczenie sądu apelacyjnego i wyrok uniewinniający wdany w pierwszej instancji stał się definitywny. Do tej pory nie ustalono, kto zabił dziennikarza i na czyje polecenie.

Przesłodzona kawa

Według Trybunałów w Perugii i w Palermo "Andreotti miał długoletnie relacje z wieloma ludźmi, którzy z różnych powodów byli zainteresowani sprawą Banca Privata Italiana (Włoski Bank Prywatny) należącego do bankiera i członka loży masońskiej P2 - Michele Sindona, oraz z samym Sindoną". Relacje te zostały zintensyfikowane w 1976 r., w momencie zapaści finansowej banków Sindony. Licio Gelli, szef loży P2, zaproponował ówczesnemu ministrowi obrony Andreottiemu plan uratowania bankiera. Wujek Juliusz zlecił nieoficjalnie senatorowi Gaetanowi Stammatiemu (związanemu z lożą P2) i Francowi Evangelisti przygotowanie projektu ratowania Włoskiego Banku Prywatnego, który został jednak odrzucony przez zastępcę dyrektora Banku Włoch. Później, Andreotti uzasadniał swoją chęć pomocy jedynie troską z powodów instytucjonalnych, a nie osobistych.
Sindona na progu bankructwa upozorował własne porwanie przez mafię, a następnie zlecił zabójstwo Giorgia Ambrosolego - likwidatora Włoskiego Banku Prywatnego. Po tych faktach i późniejszym aresztowaniu oraz ekstradycji, Andreotti publicznie zdystansował się od bankiera. O Ambrosolim natomiast powiedział: "Sam szukał śmierci" - co wzbudziło oburzenie i wiele polemik trwających do dziś. Polityk usprawiedliwiał się potem: "Chciałem odnieść się do poważnych zagrożeń, na które Ambrosoli świadomie był narażony przez trudną funkcję jaką piastował".
Sindona zmarł w więzieniu otruty cyjankiem wsypanym do kawy 22 marca 1986, dwa dni po skazaniu go na dożywocie za zabójstwo Ambrosolego. Śmierć uznano za samobójstwo, którego powodem miała być próba samootrucia, w nadziei ponownej ekstradycji do Stanów Zjednoczonych - kraju, z którym Włochy miały umowę o uwięzieniu bankiera uwarunkowanym jego bezpieczeństwem i ochroną. Sindona miał zatem popełnić błąd i przedawkować truciznę. Kto jednak i na czyje zlecenie załatwił mu ją, podsyłając w torebce cukru - do dziś nie wiadomo.

Mosty i haki

O Andreottim mówi się, że potrafił palić za sobą mosty we właściwym momencie i w  swoim długim życiu zrobił to na pewno trzy razy. Po raz pierwszy w 1974 roku, kiedy w sensacyjnym wywiadzie odciął się od „strategii napięcia“ i jej ultraprawicowego ideologa Guida Giannettiniego, informatora włoskich służb specjalnych poszukiwanego za zamach na Placu Fontana w Mediolanie. Drugi raz w 1990 roku, kiedy to ujawnił istnienie „Gladio“ – antykomunistycznej, tajnej, organizacji stay-behind Paktu Północnoatlantyckiego i upublicznił pierwszą, częściową listę jej członków. Trzeci - gdy po latach "przyjaznych stosunków" z sycylijskimi politykami i ich mafijnymi klientami, odwrócił się plecami do Cosa Nostry. Wyrok sądu mówi, że miało to miejsce przed 1980 rokiem. Niektórzy twierdzą, że dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy Andreotti zdał sobie sprawę, że nie może powstrzymać Giovanniego Falcone i wpłynąć na wyroki wydane w 1987 roku w procesie mafijnym (tzw. maxi processo), w którym skazano 400 mafiozów. Pacta sunt servanda (umów się dotrzymuje). Gdy Cosa Nostra zorientowała się, że państwo próbuje wydać jej walkę, odpowiedziała militarnie rozpoczynając 12 marca 1992 roku od zabójstwa salva Limy w Palermo – polityka Demokracji Chrześcijańskiej i „konsula“ Andreottiego na sycylii, który utrzymywał kontakty z rodzinami mafijnymi.
Choć Andreottiego oskarżono o najgorsze rzeczy – trzeba mu przyznać, że zawsze bronił się z godnością. Wynajął najlepszych adwokatów, brał udział we wszystkich rozprawach, nie bał się zasiadać na ławie oskarżonych wraz z mafiozami i bronić się przed lawiną pomówień świadków koronnych.
Gdy po latach procesów został wreszcie uniewinniony, powrócił do polityki i do pisania. Był zawsze obecny w Parlamencie, udzielał się w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu, gdzie dawał ważne rady. Brał udział w pracach Komisji ds. Mitrochina.
Juliusza Wielkiego na pewno rozliczy historia. Ciekawe, czego dowiemy się po latach o jego legendarnym archiwum pełnym dokumentów, w którym trzymał „haka“ na każdego.
Giulio Andreotti był esencją makiawelizmu. Wszystkie doktryny Niccolo Machiavellego wcielał w czyn: sztuka skutecznego działania musi być oddzielona od moralności, bo w polityce chodzi o skuteczność, a nie o czynienie dobra; mąż stanu, aby prowadzić skuteczną politykę, musi także sięgać po środki i metody sprzeczne z zasadami moralnymi; rządzenie powinno polegać na wytwarzaniu przeświadczenia, że działania rządzącego są w istocie dobre. Jego życie zostanie przebadana bardzo dokładnie, bo jest ono kluczem do poznania współczesnej historii Włoch.

Agnieszka Zakrzewicz 2013

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.