- Spodobała się panu sentencja, którą akademia szwedzka umotywowała przyznanie
panu tej nagrody?
- Bardzo. Po raz pierwszy Akademia nagradza nie tylko pisarza, ale również aktora. Było wiele polemik i wiele głosów krytycznych na temat decyzji akademików. Jest to nagroda dla autora dramatycznego, będącego jednocześnie najlepszym aktorem, który opuścił tradycyjny teatr i zgodnie z etosem komediantów średniowiecznych, wyszedł również poza tekst utworów scenicznych. Jest to wiec nagroda i dla słowa pisanego, i dla słowa mówionego. Prawdziwy teatr nigdy nie brał integralnie z tekstu pisanego. Zawsze było w nim miejsce na improwizację, która jest bardzo ważna.
- Złośliwi mówią, że przyznano panu Nobla tylko dlatego, że we Włoszech upadł pierwszy rząd lewicowy. Czy to prawda?
- O, nie. Musiałaby to być forma rekompensaty - upadł pierwszy rząd lewicowy, to na pocieszenie przyznamy Nobla twórcy związanemu z lewicą? Ja myślę, że Nobel nie ma motywacji politycznych, prędzej motywacje geopolityczne. Jeśli jakiś kraj nie miał jeszcze swojego noblisty, to w pewnym momencie historyczno-politycznym może zostać wyróżniony. Ale w mojej sytuacji i to jest wykluczone, jestem już szóstym noblistą włoskim.
- Najbardziej Nobel dla Fo nie spodobał się ,,Osservatore Romano’’. Zmartwiło to pana?
- Trudno się martwić ,,Osservatore Romano’’. Wiadomo, że jest to dziennik parafialny, organ kurii i wiadomo, jakie jest stanowisko Kościoła.
- ,,La Repubblica’’ napisała, cytując pańskiego syna, że jeśli Fo zdobywa Nobla, to jest to dowód na to, że Bóg istnieje i jest komunistą... Co pan o tym myśli?
- Kto wie? Nie jest to wykluczone. Bóg jest przecież sprawiedliwy.
- Wielokrotnie wypowiada się pan, że sztuka nie ma prawa być apolityczna. Co to znaczy?
- Myślę, że artysta ma obowiązek być zaangażowany spocznie i politycznie. Że nie może żyć poza nawiasem społeczeństwa i otaczającej go rzeczywistości. Musi się opowiadać po stronie słabszych, upokarzanych, broniąc ich przed przemocą silnych. Powinien walczyć o sprawiedliwość społeczną. Taką postawę narzuca mu sama filozofia sztuki i jej rola. Oczywiście są kwestie, które wydawałoby się, wykraczają poza ramy i podziały ideologiczne. Nie znam jednak inteligentów zaangażowanych społecznie, mających poglądy prawicowe…
- Ten Nobel zwiastuje śmierć cenzury?
- Nie. Cenzura w dalszym ciągu istnieje. Istnieje cenzura katolicka, cenzura obyczajowa. Tylko w krajach, gdzie demokracja jest silna, panuje niemal całkowita wolność słowa, ale nawet w Ameryce - kolebce współczesnej demokracji - jeszcze dziś są przypadki cenzury, na przykład w stosunku do kwestii z zakresu rasizmu.
© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 1997
- Bardzo. Po raz pierwszy Akademia nagradza nie tylko pisarza, ale również aktora. Było wiele polemik i wiele głosów krytycznych na temat decyzji akademików. Jest to nagroda dla autora dramatycznego, będącego jednocześnie najlepszym aktorem, który opuścił tradycyjny teatr i zgodnie z etosem komediantów średniowiecznych, wyszedł również poza tekst utworów scenicznych. Jest to wiec nagroda i dla słowa pisanego, i dla słowa mówionego. Prawdziwy teatr nigdy nie brał integralnie z tekstu pisanego. Zawsze było w nim miejsce na improwizację, która jest bardzo ważna.
- Złośliwi mówią, że przyznano panu Nobla tylko dlatego, że we Włoszech upadł pierwszy rząd lewicowy. Czy to prawda?
- O, nie. Musiałaby to być forma rekompensaty - upadł pierwszy rząd lewicowy, to na pocieszenie przyznamy Nobla twórcy związanemu z lewicą? Ja myślę, że Nobel nie ma motywacji politycznych, prędzej motywacje geopolityczne. Jeśli jakiś kraj nie miał jeszcze swojego noblisty, to w pewnym momencie historyczno-politycznym może zostać wyróżniony. Ale w mojej sytuacji i to jest wykluczone, jestem już szóstym noblistą włoskim.
- Najbardziej Nobel dla Fo nie spodobał się ,,Osservatore Romano’’. Zmartwiło to pana?
- Trudno się martwić ,,Osservatore Romano’’. Wiadomo, że jest to dziennik parafialny, organ kurii i wiadomo, jakie jest stanowisko Kościoła.
- ,,La Repubblica’’ napisała, cytując pańskiego syna, że jeśli Fo zdobywa Nobla, to jest to dowód na to, że Bóg istnieje i jest komunistą... Co pan o tym myśli?
- Kto wie? Nie jest to wykluczone. Bóg jest przecież sprawiedliwy.
- Wielokrotnie wypowiada się pan, że sztuka nie ma prawa być apolityczna. Co to znaczy?
- Myślę, że artysta ma obowiązek być zaangażowany spocznie i politycznie. Że nie może żyć poza nawiasem społeczeństwa i otaczającej go rzeczywistości. Musi się opowiadać po stronie słabszych, upokarzanych, broniąc ich przed przemocą silnych. Powinien walczyć o sprawiedliwość społeczną. Taką postawę narzuca mu sama filozofia sztuki i jej rola. Oczywiście są kwestie, które wydawałoby się, wykraczają poza ramy i podziały ideologiczne. Nie znam jednak inteligentów zaangażowanych społecznie, mających poglądy prawicowe…
- Ten Nobel zwiastuje śmierć cenzury?
- Nie. Cenzura w dalszym ciągu istnieje. Istnieje cenzura katolicka, cenzura obyczajowa. Tylko w krajach, gdzie demokracja jest silna, panuje niemal całkowita wolność słowa, ale nawet w Ameryce - kolebce współczesnej demokracji - jeszcze dziś są przypadki cenzury, na przykład w stosunku do kwestii z zakresu rasizmu.
© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 1997
Nessun commento:
Posta un commento
Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.