domenica 2 febbraio 2014

BIAŁY TYGRYS I URLICA - spotkanie z Marią Kodamą, żoną Jorge Luisa Borgesa


Maria Kodama. Foto A. Zakrzewicz
Maria Kodama, druga żona Borgesa, jest osobą intrygującą. Poznała swojego przyszłego męża mając 12 lat, na konferencji, na którą zabrał ją przyjaciel jej ojca, Japończyka. Potem była studentką Borgesa, gdy ten wykładał na Uniwersytecie w Buenos Aires. Połączyła ich, dopiero w połowie lat 70-tych, pasja do literatury skandynawskiej. Geniusz cieszył się już wtedy światową sławą. Borges miał kilka przygód miłosnych i wiele kobiet było w nim zakochanych do szaleństwa, jak długoletnia asystentka Maria Esther Vazquez. Jednak kobietą jego życia była ukochana matka Leonora, opiekunka i towarzyszka. Ociemniały pisarz ożenił się po raz pierwszy w wieku 68 lat, z Elsą Astete Millan. Po śmierci matki i uwolnieniu się z więzów pierwszego, nieudanego małżeństwa, Borges poczuł się wolnym mężczyzną. Młodziutka Maria Kodama stała się jego oczami, którymi oglądał świat.

Pobrali się 24 kwietnia 1986 roku, na osiem tygodni przed zgonem Borgesa, w Genewie. Ona miała wtedy 42 lat. Sławny pisarz, w zasadzie popełnił bigamię, bo prawo argentyńskie nie uznawało rozwodów. Ich historia miłosna trwała od 21 lat i była nieustanną podróżą. Wdowa odziedziczyła po Borgesie pamięć i prawa autorskie...
– „Miał wiele kobiet, ale poślubił najgorszą” – skomentowała Maria Esther Vazquez, a siostra Borgesa – Norah, uznała to małżeństwo za hańbę rodzinną.
Maria Kodama umówiła się ze mną w jednej z urokliwych kawiarni Baires. La Peti Callao była w starym stylu i na ścianach wisiały lustra w pozłacanych ramach, w jakich odbijały się stoliki i ludzie siedzący przy nich. Nie łatwo z nią porozmawiać, bo nadal dużo podróżuje i ma dom w Genewie, gdzie mieszka. Jak każda słynna wdowa, dba o swoją prywatność.
Pani Borgesowa jest sympatyczna. To ładna, elegancka kobieta, pomimo upływających lat. Jest inteligentna i ma styl. Borges stracił dla niej głowę. Poświęcił jej opowiadanie Urlica, jedyne w jego twórczości, w którym mówi się o miłości fizycznej. „Dla człowieka samotnego w starszym wieku ofiarowana miłość jest darem, którego już nie oczekuje. Cud ma prawo stawiać swoje warunki” – napisał w nim. Życie prywatne i intymne pisarza zawsze było tematem dociekań wścibskich, dziennikarzy i jego licznych biografów.

- Borgesa poznałam studiując anglistykę i przez lata był dla mnie tylko profesorem. Potem zaczęłam pomagać mu w pracy i raz, w zastępstwie, towarzyszyłam mu w wyjeździe zagranicznym. Od tamtego czasu jeździliśmy zawsze razem, przez bardzo wiele lat. Borges znalazł we mnie najlepszego towarzysza podróży, które tak lubił. Na szczęście moi rodzice byli ludźmi otwartymi i nie mieli nic przeciwko temu, że żyję na kocią łapę z mężczyzną starszym ode mnie, co w Buenos Aires było wtedy skandalem i niektórych skandalizuje do tej pory. Borges chciał się ze mną ożenić wcześniej, ale ja nie chciałam, bo byłam feministką. Mieszkaliśmy oddzielnie, bo byliśmy osobami niezależnymi, które szanowały wolność osobistą, kochały się i przyjaźniły. – opowiada Maria Kodama. - Dlaczego się w nim zakochałam? Był bardzo inteligentny i zabawny. Śmialiśmy się w zasadzie bez przerwy. Był osobą, która kochała życie, świat, ludzi, koty i przede wszystkim tygrysy. Tygrysy pasjonowały go już od dzieciństwa, czemu dał wyraz w swojej twórczości. Często odwiedzaliśmy ogrody zoologiczne, by zatrzymać się przed klatką dzikich bestii.
Pewnego razu, argentyński latyfundysta poprosił Borgesa: „Mistrzu, może mi Pan wyświadczyć przysługę i pogłaskać moją tygrysicę Rosy?”. Kiedy przyjechaliśmy do jego posiadłości, zwierzę już nas oczekiwało. Gdy Borges wysiadł z samochodu, na rozkaz właściciela, wielki tygrys bengalski położył mu łapy na ramiona. Borges zbladł i ugięły mu się kolana. „Rosy, teraz Mistrz cię dotknie!” – rozkazywał właściciel. Kiedy Borges skończył głaskać tygrysa, powiedział: „Och, ile ta bestia ważyła i jak śmierdziała...”

Jorge Luis Borges
Dziedzictwo pamięci to ciężki bagaż. Wdowa po Borgesie wie o tym dobrze. Za powrót do Argentyny, wystawy zorganizowanej z okazji 100-lecia urodzin pisarza, która odbyła tourne europejskie, Kodama zapłaciła z własnej kieszeni, bo kraj zbankrutował. - Koszty utrzymania Fundacji są wysokie, a kryzys dał się wszystkim we znaki. Na szczęście Borges ma wielu przyjaciół na całym świecie, którzy pamiętają o nim - mówi, wspominając szczególnie ciepło prezydenta Rzymu Waltera Veltroniego oraz włoskiego wydawcę Franco Maria Ricci.
Argentyński geniusz literatury fantastycznej był i jest doceniany bardziej za granicą, niż w ojczyźnie. To los obywateli świata. Jeden, długi cień kładzie się jednak na karierze Jorge Luisa Borgesa. Zagorzały antyperonista, poparł publicznie reżim generałów, przeciwko Izabelicie. Zjadł obiad z Videlą i odwiedził Pinocheta. Jego postawa polityczna kosztowała go nagrodę Nobla, której nigdy nie otrzymał, pomimo, że uważano go za największego pisarza współczesnego. Jego tourne zagraniczne oraz definitywny wyjazd z Marią Kodamą z Argentyny, na rok przed śmiercią, były dobrowolnym uchodź
stwem. Wielu Argentyńczyków, wypomina mu, że milczał wtedy... W testamencie, Borges nie wyraził życzenia, by pochowano go w Buenos Aires, na słynnym cmentarzu La Recoleta. Z woli drugiej żony, spoczywa więc na genewskim cmentarzu Plain-Palais. Pogrzeb odbył się w formie bardzo prywatnej. Na dwa miesiące przed śmiercią, po ślubie, przyjaciele Jorgea wynajęli dla niego i Marii mieszkanie, w którym mogli cieszyć się intymnością. 87-letni Borges był wyniszczony przez raka. Umarł 14 czerwca 1986 roku.
- Borges kochał świat i świat kochał Borgesa. – mówi Maria Kodama. – Podróżowaliśmy bardzo wiele i każda podróż była przygodą. Życie z Borgesem było przygodą. Udział w jego pracy twórczej był niesamowitym doświadczeniem. Borges czerpał pomysły na opowiadania ze snów. Zawsze opowiadaliśmy sobie swoje sny. Twierdził jednak, że Buenos Aires to miasto, w którym śniło się najlepiej, rzeczy najbardziej nieprawdopodobne…

© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 2005

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.